Oj ten dzien z pewnoscia nalezy zapamietac!!!!
Myslalam ze te przepiekne zjawiska przyrody, ktore widzielismy w El Boceron i El Paraiso to absolutny cud natury... no ale wodospady w Semuc Champey, w ktorych kapalysmy sie dzisiaj... to po prostu.... raj dla duszy!
Aby tam dotrzec sprytnie razem z Ewunia podpielysmy sie pod inna grupe - wszystko dzieki wlascicielowi Casa el Zapote. Leonel, jest wspolwlascicielem firmy turystycznej i dodatkwo ma tutaj mnostwo kontaktow. Dzieki temu wcisnal nas w jedna z grup turystycznych jadacych do Semuc Champey. My mieszkamy ok 2 km od tych slynnych wodospadow i tarasow wodnych w parku narodowym Semuc Champey.
.JPG)
Poczatkowo obie zarzekalysmy sie ze nie wchodzimy do wody... bo przeciez jestesmy przeziebione. Jednak upal i ten widok przepieknie lazurowej wody sprawil ze nie moglysmy sie powstrzymac. No wiec na poczatku obie mowilysmy:
ja sie zamocze tylko do pasa... potem gdy grupa wraz z przewodnikiem szla dalej...
no dobra wskakuje ale glowy nie bede moczyla, az wreszcie przyszedl test na nasza silna wole: przewodnik przygotowal drabinke po ktorej mielismy zejsc do jaskini, w ktorej bylo przepieknie (stalaktyty, po ktorych kapala potwornie zimna woda) no i dalej zejscie jeszcze nizej, polaczone z elementami wspinaczki - cos fantastycznego. kolejnym krokiem gdy opuscilismy jaskinie, byl skok ze stromej skaly po ktorej dodatkowo splywal wodospad do wody z dosc silnym nuretm wody.... no i to wlasnie byl ten nasz test na silna wole:
Marcelka do Ewy:
- kurcze, ja chce tam skoczyc
Ewa do Marcelki:
- no ja tez mam wielka ochote... idziemy?
No i przegralysmy nasz test, ale bylo warto! To bylo niesamowite!
Potem wspinalysmy sie na punkt widokowy z ktorego mozna bylo zobaczys a lotu ptaka wszystkie te tarasy wodne, ktore przed chwila ¨zaliczylysmy¨z pieknie niebiesko-turkusowa woda, a wszystko to otoczone kanionem z gestym lesem deszczowym na wzgorzach.
.JPG)
Nastepnie zdecydowalysmy sie odlaczyc juz od grupy i wrocic do doku, wiec nasz przewodnik - Miguel - poszedl z nami. Po drodze opowiadal nam rozne ¨ciekawoski¨:) o jego spotkaniach z tutejszymi wezami, udzielal nam pewnych wskazowek: co zrobic gdy spotkamy Barbe Maria, czyli powszechnego tu weza.... bylo zabawnie i cale szczescie nie doswiadczylysmy osobistego spotkania z ta pania.
Moze innym razem... i wowczas mam nadzieje ze ona skreci w prawo (co wg przyslowia oznacza ze juz wiecej sie jej nie zobaczy)
buziaki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz