
No i przyszlo nam zatoczyc male koleczko... czyli Marysia zostala w swoim slodkim, podrozniczo-hipisowskim San Pedro, a ja z samego ranka ruszylam busem do Antigua, zaby tam przenocowac (i rozdzielic droge na lotnisko na dwa dni). Zatrzymalam sie w "Place to stay" a jutro o 12.00 jade busem do brzydkiej stolicy... w ktorej to wsiade do brzydkiego samolotu , ktory zabierze mnie z tego pieknego miejsca :(
no coz..... podroz sie konczy
buziaki slodziaki!
no coz..... podroz sie konczy
buziaki slodziaki!
Rozmowa za pewnym mężczyzną w Antigua:
- "el viaje a Pacaya"?
- no, gracias, ya fui
- a Panajachel?
- no, gracias
- a la luna :) ?
- "el viaje a Pacaya"?
- no, gracias, ya fui
- a Panajachel?
- no, gracias
- a la luna :) ?
- bueno, a la luna si!
- pues vamos!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz